Oto powstaje nowy film według prozy pisarza Żulczyka, którego bohater ma ksywę „Czuły” i jest nigdy nie dorastającym chłopcem, oczarowującym kobiety i będącym inspiracją dla kolegów. W skrócie – jest on samym Żulczykiem, tak jak sobie Żulczyk wyobraża siebie.
Być może dziewczynom człowiek ten kojarzy się jakoś cieplej, we mnie wywołuje on wyłącznie skojarzenia związane z bimbrem, sztetlem w Radzyniu Podlaskim i wielkimi tłustymi muchami łażącymi po rąbance.
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem. I moglibyśmy w ogóle nie zwracać uwagi na Żulczyka, gdyby nie to, że nie tak dawno obraził on publicznie prezydenta, miał z tego tytułu sprawę w sądzie, a sąd go uniewinnił. Za podobną sprawę, czyli publiczną sugestię, że Sikorski dopuścił się zdrady dyplomatycznej, prezes Kaczyński został skazany na horrendalną grzywnę.
To oczywiście może o niczym nie świadczyć, być może nie należy nawet łączyć tych dwóch spraw, ale w prostym umyśle człowieka przyzwyczajonego do przeżywania emocji tak dla Polaków charakterystycznych i tak przez niektórych znienawidzonych, rodzi się pytanie – czy te sądy to aby sprawiedliwie sądzą?
Nie trzeba było w końcu Żulczyka sadzać do tiurmy, wystarczyło skazać go na prace publiczne, żeby zrozumiał, że są jakieś granice. Tak się jednak nie stało. Osoba zaś, przez wielu uznawana za najbardziej wpływową w kraju, dostała karę, która wielu zaparła dech w piersiach. No i musiała wywołać refleksję na temat jej rzeczywistych mocy.
Poza tym piszesz Mirka, że: Spotkanie poprowadził zdolny łomżyński pisarz i poeta Rafał Krasucki.
On jest tak samo zdolny jak ten żulczyk. Powiem jasno - to była rozmowa dwóch osłów patentowanych i tylko dziwi mnie, że zgromadziła jakąś tam liczbę miejscowej ludności, chcącej zmarnować swój bezcenny czas na słuchanie takich dwóch cymbałów.